Romuald uwielbia takie dni, kiedy może zasiąść na swojej kanapie, napoić się nektarem z chmielu i wziąć w objęcia swą smukłą Kochankę.
Bo Kochanką jest ona wprost idealną! Jest mu całkowicie posłuszna, nie mówi zbyt wiele i spełnia wszystkie jego zachcianki. To prawda, macie rację. Kochanka nie gotuje, każdy musi mieć jakąś wadę.
Romuald dobrze wie, że najważniejsze jest wnętrze, serce. Ale... Mamma mia! JAK ONA WYGLĄDA! Białosrebrzysta niczym świeży śnieg oświetlony porannym słońcem!
Romuald uwielbia jak jego palce prześlizgują się po guziczkach Kochanki, gładkich jak jedwab. Tak, takie guziczki ma tylko Kochanka, której lico zdobi piękne jabłko (zapewne z dorodnej polskiej jabłoni - tak sobie Romuald zwykł myśleć).
Lecz jest coś, co gryzie Romualda od wielu dni!
Kochanka, niby idealna, smukła, gładka, powabna, a jakaś taka... nadgryziona. Wiążąc się z nią wieloletnią ratą kredytu był pewny, że nie tknął jej żaden inny użytkownik! Ona również nie zdradza żadnych oznak kontaktu z INNYM! Tylko to jabłko...
Któż mógł mu to zrobić? Tego Romuald nie mógł się dowiedzieć bo Kochanka była przecież bardzo małomówna. Czasem mogłaby jednak coś powiedzieć...
Trzeba się pogodzić z trudnym losem - pomyślał sobie Romuald i wypił łyczek nektaru chmielowego.
Na koniec chciałabym Wam powiedzieć, że życie bez patyka to... to co to jest za życie! ;)