sobota, 31 sierpnia 2013

Zimno

W środę Absurdaliusz stwierdził, że jest zimno i trzeba się ubrać. Zamarzył sobie ciepły pulowerek z kapturkiem i futrzane pantofelki. Wspomniał też coś o zimowej kołderce.
Niestety, szyć nie potrafię (wszystkie moje dotychczasowe spotkania z maszyną do szycia zakończyły się spektakularnym wybuchem). Więc zaproponowałam mu, że narysuję ubierankę!

Pokazałam Absurdaliuszowi gotowy rysunek. Spojrzał nieufnie, ale na jego policzkach szybko pojawiły się wyraźne rumieńce.
Przeczuwałam, że tak zareaguje! :)
Chwilę popatrzył na rysunkową dziewczynkę w bieliźnie (oraz zestaw jej ubranek) i stwierdził, że co prawda nie jest to wełniany kubraczek dla niego, ale przynajmniej ona ma się w co ubrać. I że mi wybacza i godzi się ze swym ciężkim losem.

KONKURS:

Jest więc ubieranka! Oraz ciekawa oferta dla wszystkich, którzy zdecydują się ją pobrać na swój komputer, wydrukować i przetestować (ciekawa jestem czy działa!), a wszystko to udokumentować na zdjęciu! Jedna z osób (losowo wybrana), która wyśle mi takie zdjęcie otrzyma ode mnie obrazek w białej ramce (obrazek do wyboru ze wszystkich pokazanych na blogu). Macie czas do 22 września! :)

Ubieranka do pobrania TUTAJ

I jest jeszcze drugi konkurs (szaleństwo! ;)). Na facebooku Menrza można wygrać sesję fotograficzną! Więcej info TUTAJ.

:)

niedziela, 18 sierpnia 2013

W walizce


Najbardziej na świecie Aurelia kocha pakować walizkę.

Już tydzień przed wyjazdem obmyśla co do niej włoży, co wyprasuje, co powinna kupić, a co pożyczyć od mamy (kosmetyczkę) lub od babci (mały parasol).
Z całych sił (aż drżą jej mięśnie) powstrzymuje się, aby nie spakować walizki zbyt wcześnie - po co od razu pozbawiać się tej przyjemności?

Walizka Aurelii podzielona jest na dwie strefy - ubraniową oraz "wszystkopozostałe". Każda rzecz, która się tam znajdzie jest starannie złożona i zabezpieczona przed wszystkimi trudami podróży. Nic nie ma prawa się ubrudzić, zniszczyć ani wymiętosić...

... aż do pierwszego dnia podróży.

Już w chwili, kiedy stopa Aurelii po raz pierwszy zetknie się z podłożem autobusu (samolotu, samochodu, busa, wielbłąda...) ład w walizce całkowicie przestaje mieć znaczenie. Bo jak dbać o porządek w walizce kiedy w koło nowe zapachy, nieznajome uśmiechy, muzyka obcych języków!
Kiedy pędzi się z walizką przez ogromny, obcy dworzec (bo ostatni autobus właśnie odjeżdża),  wędruje się wraz z nią w egzotycznym upale (ewentualnie w niespodziewaną "zimnicę") lub ucieka się w bagażniku przed niebezpieczeństwem... Kto wtedy myśli o porządku?

Najważniejsze są rumieńce na twarzy i wspaniałe uczucie, że świat jest nasz! (Chociaż czasem, wstyd się przyznać, górę bierze niezbyt fajne uczucie, że najbardziej ze wszystkiego chciałoby się wziąć prysznic - i jest to silniejsze niż radość z pierwszego dnia podróży).

Kiedy walizka jest już w domu (rozpakowana), Aurelia często myśli sobie, że nie ma na świecie nic lepszego od podróżowania. Tylko w tym widzi prawdziwy sens życia!

Kolejne cele podróży Aurelii:
- Sztokholm (wybór Teodora, konkubenta Aurelii)
- Paryż (bo Nowy Rok pod wieżą E. to jest to!)
- Nowy Jork (ach...)
- Tajlandia (bo słonie i małpki)
- Kenia (ten sam powód)
- Kuba (bo świat się zmienia)
- a potem coś się wymyśli :)

A Wy? O czym marzycie? :)

niedziela, 11 sierpnia 2013

Potwory II


Jadzia jest straszliwie dzielna. Czasem nie boi się potworów!
Z reguły nie boi się ich wtedy, kiedy śpi, albo wtedy, kiedy akurat czyta wesołą książkę i przypadkiem zapomina o potworach. Raz nie bała się ich także wtedy, kiedy szła nocą do kuchni po szklankę wody. Tak bardzo chciało jej się pić, że myślała wyłącznie o wodzie. Ani trochę o potworach!

Jadzia, tak samo jak Romek (klik!), lubi przechadzać się w stroju superbohatera. Czuje wtedy, że wszyscy w koło widzą jaka jest straszliwie odważna. Trochę ją to martwi bo przecież każdy wie, że potworów nie boi się tylko człowiek bez wyobraźni (a wyobraźnię Jadzia ma przeogromną). 
Problem w tym, że Jadzia lubi strój superbohatera. A, w każdym razie, woli go od przebrania królewny (to dlatego, że zgubiła gdzieś koronę, a co to za królewna bez korony).

U mnie w domu też mieszka taka Jadzia. Biega nocą po pokoju i udaje że niczego się nie boi. To tylko pozory!

Jadzia wygląda tak:

fot. Monsz
A teraz ważna sprawa - KONKURS

Do wygrania są książki dla dzieci :)
Konkurs odbywa się na facebooku, na profilu Fundacji, która dba o zdrowe ząbki u dzieci (czy wiedzieliście, że próchnica dotyka niemal 100% dzieci w Polsce?!?!).
W Fundacji działam, więc konkurs szczerze polecam! :) 
Konkurs jest TUTAJ.

sobota, 3 sierpnia 2013

W lesie


Krysia uwielbia zapach ściółki leśnej o poranku. Czasem, zaraz po wschodzie słońca, ubiera swoje ulubione lakierowane balerinki (one tak pięknie komponują się z leśnym runem!) i idzie na spacer pachnący jodłami. Stąpa powoli nasłuchując przyjemnego chrupania suchych gałązek i igiełek.

Pewnego poniedziałku (poniedziałki bywają niemiłe, ale ten był wyjątkowy) również wybrała się na relaksujący spacer do lasu. Miała nadzieję ujrzeć rodzinę saren pasącą się na polanie. Zabrała ze sobą lornetkę, aby lepiej przyjrzeć się zwierzętom. A tymczasem…

Tego samego poranka do lasu wybrał się Tobiasz. Zamierzał kontynuować obserwacje życia mrówek, które prowadził w ramach swojej pracy magisterskiej (mrówkami fascynował się od wczesnego dzieciństwa. W kuchni jego dziadka mieszkały mrówki, a Tobiasz karmił je serem żółtym).
Udał się więc na polanę, gdzie znajdowało się "jego" mrowisko. Usiadł wygodnie i rozpoczął obserwacje.

Jedna mrówka (niosła liść).

Czwarta mrówka (biegła do mrowiska).

Dziesiąta mrówka (szła gdzieś z jedenastą).

Dwudziesta siódma (piła rosę).

Czterdziesta...

Tobiaszowi zdrętwiał kark. Rozglądnął się na boki... Coś poruszyło się w krzakach po prawej stronie! Wstał i spokojnym krokiem podszedł w tamtą stronę (miał nadzieję, że to sarna). Silną ręką odgarnął gałęzie i ujrzał... zarumienioną dziewczynę z lornetką! Obserwowała go! Prawdopodobnie przyglądała mu się przez cały ten czas!

Krysia czuła się bardzo skrępowana. Od kilkunastu minut obserwowała chłopaka, który przyglądał się mrówkom! Miał na sobie zabawny sweter emeryta, a jego włosy były bardzo zmierzwione. Wyglądał na sympatycznego. Niestety, odkrył kryjówkę Krysi i patrzył teraz na nią wielkimi brązowymi (i zdziwionymi!) oczami. Krysia zrobiła się cała różowa, więc ukryła twarz za maską zająca.

Tobiasz nie mógł oderwać wzroku od pięknej dziewczyny z krzaków. Przyglądał się jej zaślepiony dziwnym uczuciem. Jego twarz (nie wiadomo dlaczego!) zrobiła się cała rumiana, więc ukrył ją za maską jeżyka.

Mając twarz ukrytą za maską, dużo łatwiej jest się nie wstydzić.


---

Jestem wreszcie! Wracam do blogowania! :)
Poniżej wspomnienie tegorocznych wakacji... Mmmm :)

Fotografował Monsz